We wtorkowe południe kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy rosną po około 0,5 proc., sygnalizując chęć powrotu Wall Street do wzrostów, po tym jak poniedziałkowa sesja zakończyła się niewielkimi spadkami indeksów i korektą silnego ich wzrostu z ostatniego piątku.

Piątkowy rajd amerykańskich indeksów był spektakularny. To była jedna z najlepszych sesji na Wall Street w tym roku. Co więcej, przyniosła ona też spora zmianę układu sił na wykresach DJIA, S&P500 i Nasdaq Composite. Zmianę, które może zapowiadać nawet koniec spadków.

Po piątkowej sesji wszystkie trzy główne amerykańskie indeksy wróciły powyżej dołków z maja, a jednocześnie domknęły swoje luki bessy z połowy miesiąca. To sprawia, że strona podażowa straciła ważny argument przemawiający za szybkim zakończeniem trwającej już ponad tydzień wzrostowej korekty i powrotem mocnych spadków. A jeżeli uzupełnić to o pierwsze popytowe sygnały na głównych wskaźnikach, to oceniane przez pryzmat analizy technicznej prawdopodobieństwo przedłużenia wzrostowej korekty znacząco wzrosło.

Na gruncie analizy technicznej obserwowane wzrosty na rynku akcji w USA to wciąż tylko korekta. Aczkolwiek prawdopodobieństwo silnych spadków po piątkowej sesji znacząco spadło. Tezę o końcu spadków można będzie postawić najwcześniej, gdy Nasdaq Composite wróci powyżej maksimów z początku czerwca (12 320,12 pkt), dokładając kolejny silny popytowy sygnał, a S&P 500 znajdzie się powyżej 4100 pkt, pokonując linię oporu łączącą maksima z końca marca i pierwszych dni czerwca. Wtedy będzie można z dużym prawdopodobieństwem twierdzić, że obu indeksów nie zobaczymy już poniżej minimów z tego miesiąca. Przynajmniej w perspektywie najbliższych 9–12 miesięcy.

Sytuacja na wykresie dziennym US500

Jeżeli spojrzymy na Wall Street przez pryzmat czynników fundamentalnych, to podobniej jak w przypadku oceny w oparciu o analizę techniczną, jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby ogłosić koniec bessy. Chociaż faktycznie może on być blisko. Jeżeli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, to ostatnim podażowym akcentem będzie lipcowa podwyżka stóp procentowych przez Fed, co zbiegnie się z rozpoczęciem cyklu zaostrzania polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny. Wtedy już wiele z rynkowych obaw, w tym tych związanych z podnoszeniem stóp i przyszłą recesją, będzie już zdyskontowanych. Co więcej, inflacja będzie stopniowo się obniżać, a seriami będą spływać dane sugerujące hamowanie wzrostu gospodarczego. To zaś otworzy drogę do spekulacji na temat szybszego zakończenia przez banki centralne cyklu podwyżek, stając się tym samym impulsem do wzrostu cen akcji.